• 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[COOP | 05.01.2019 | 20:00] The north path 1/3
#19
Witam,

Na prośbę Pana Szachcika (oraz z poczucia obowiązku wobec tak zaangażowanej społeczności) zamieszczam podsumowanie z perspektywy Team Leadera drużyny Alpha 1-2, przemianowanej później na Bravo 52 (B-52, pozdrawiam ( ͡° ͜ʖ ͡°))

Ok godz 5:35 czasu lokalnego, zgodnie z planem, Chinook marki Chinook dostarczył obie drużyny na punkt LZ. Przy wysiadce doszło do kilku disconnectów (crashe?), przez co na samym LZ spędziliśmy jakieś 5min (o 7 za długo), czekając na powrót wszystkich zainteresowanych. Następnie drużyna Alpha oraz Bravo 52 (względnie równolegle) przemieściły się do najbliższej grani, skąd rozciągał się widok na RV oraz drogę prowadzącą do kompleksu w którym znajdował się punkt przegrupowania. I tutaj został popełniony pierwszy brak komunikacji- TL drużyny Alpha nie przekazał nam, ze wyruszyli w kierunku punktu RV, przez co drużyna Bravo 52 ruszyła z około trzyminutowym opóźnieniem. Z tego co mi wiadomo, w samym kompleksie doszło do wymiany ognia, niemniej według moich informacji, nikt z naszych nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Gdy obie drużyny dotarły do kompleksu, podczas ustalania planu działania pomiędzy dowódcami obu drużyn, doszło do dwóch tragedii (tylko):
1) W wyniku popełnienia drugiego braku (ok 2min opóźnienie) komunikacji, buddyteam marksman+rifleman (Islami&Dymek), który został wysłany na kolejny szczyt, aby przeprowadzić rekonesans drogi w kierunku pierwszego celu został zaskoczony przez wrogi patrol. W momencie otrzymania meldunku, wściekły Pan Talib zachodził ich już od boku(?). Efekt? W odstępie 5sek drużyna Bravo 52 straciła dwóch ludzi.
2) W wyniku własnej głupoty, pomimo braku jakiegokolwiek rozkazu dotyczącego włażenia na dachy (ba! członkowie drużyny B-52 otrzymali rozkaz zabezpieczenia południowej części kompleksu, budynek znajdował się w północno-wschodnim rogu), Pan Rispo uznał, że doskonałym sposobem na podniesienie morale po stracie zwiadu będzie ZJEBANIE SIĘ ZE SCHODÓW. Tylko dzięki natychmiastowej reakcji drużynowego medyka (Pan BB), jak i pełnemu profesjonalizmowi całego teamu (Gif related), udało się odratować tego dzbana.

Gdy wszyscy byli już cali i zdrowi (na ciele), obie drużyny ruszyły ustaloną trasa w kierunku pierwszego celu. Konieczne było przeprawienie się przez całkiem ruchliwą drogę, które zostało przeprowadzone niemalże wzorowo- Zaledwie 1 ofiara śmiertelna.

Likwidacja pierwszego dowódcy talibów poszła szybko, gładko i przyjemnie. Również za sprawą dzielnego marksmana drużyny Alpha, Pana ZBK mk.I, który skutecznie likwidował to, co udało mu się trafić. Po oddaleniu się na bezpieczną odległość, Pan Tetris zdetonował ładunek podłożony pod zu-23 znajdujące się w wiosce.
Dalsza część misji przebiegła według planu- obie drużyny przesuwały się na północ, w stronę drugiego celu, po drodze likwidując napotkanych przeciwników. Pan ZBK mk. I likwidował i spottował.
B-52 wysadziło wieżę radiową, a następnie zabezpieczyło kompleks stanowiący kolejny punkt regroupu przed atakiem na ostatni cel.
Sam atak dupy nie urwał: zginęła jedna osoba, kilka odniosło rany. Czary-mary, potwierdzenie zabicia drugiego dowódcy Talibów, telefon po transport do domu.

Kurtyna!

Osobiście uważam, że misja była bardzo przyjemnie zrobiona, natomiast "odczuwalny" brak jednostek talibów wynikał raczej ze skuteczności ZBK mk. I niż "faktycznego" braku w jednostkach wroga. Komunikacja z Panem Szachcik to, jak zwykle, przyjemność.
Drużyny nie będę chwalił, bo tylko Antrzej, BB, Terich i Tomo byli grzeczni, a Klapuś zasługuje na srogiego klapsa. Natomiast Rispo to wciąz Rispo.
Pozdrawiam,
Wrr
  Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: [COOP | 05.01.2019 | 20:00] The north path 1/3 - przez Wrr - 06-01-2019, 01:24

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości