Podsumowanko:
Ogólnie brak hałasu na radiu poza krzykami pełnych emocji Bona )))
Pierwszy cel (HVT) przeszedł wspaniale i idealnie... Prawie gdyż zaskoczył nas patrol, który mało intuicyjnie lecz skutecznie lazł tuż za pierwszym tą samą trasą, ale i tak połowa wroga w okolicy miało walkmeny z słuchawkami w uszach albo myśleli, że to kolejne normalne rozstrzelanie heretyków, więc parę strzałów wrogiego kałasza nie ruszyło wszystkich. Cel wykonany i "fani kiełbasek" w drodze powrotnej nie zaalarmowani sytuacją na wszelki wypadek poszli spać.
Drugi cel F-2.
Z HVT pojechaliśmy korytem rzeki pod główną drogę miasta wychodzącą na północ i opuściliśmy nasze przerośnięte tacticool quady z rurkami PCV. Po drodzę omijaliśmy sobię grzecznie wroga i weszliśmy do pięknego budynku na skarpie wzgórza. Przeprowadziliśmy rozpoznanie i przedostaliśmy się -prawie po cichu- do F-2. Eliminując z sukcesem patrol i z niekoniecznie potrzebnie Land Rovera. Powiedziałem, aby go rozstrzelać jak będzie bezpośrednio blisko, ale i tak poleciały serie. Zdarzył mi się AFK dłuższy w środku wrogiego miasta za który przepraszam, ale było to sprawa pilna.
Trzeci cel F-1.
Do F-1 szliśmy po cichutku omijając pat®ole i twierdze SkyNetu z terminatorami przyszłości, którą był meczet. Zostaliśmy zaskoczeni przy samym F-1 przez 2 patrole, ale na szczęście tylko ja zostałem lekko ranny dwa razy. Okazało się na F-1, że była tam pomoc humanitarna, ale my znamy terrorystów i zostawiliśmy ładunki pod ich przykrywkę.
Czwarty cel - lotnisko oraz cel dodatkowy - grady.
Wracaliśmy tą samą drogą z F-1 co przyszliśmy, a po drodze zaczął jeździć po naszej okolicy T-55, który trochę nas straszył, no ale. Później dostaliśmy się w okolice budowy obok lotniska, które uważałem za strategiczny punkt (gdyż widać z niego całe lotnisko). Lecz pomysł padł po tym jak się okazało, że przeciwnika jest więcej w okolicy, dlatego poszliśmy przez zabudowania i wtedy stała się tragedia. Zginął Janusz i ja z ręki żołnierza przyszłości, który stojąc metr od Janusza splunął mu w twarz tak, że się przewrócił i rozbił głowę, a mnie rozstrzelał z automatu. Po tym jak zostałem z Januszem wyrzucony do śmieci (czarny worek na zwłoki) drużyna się nie poddała i ruszyła na lotnisko po drodze wykonując cel dodatkowy z gradami, mimo iż brakowało już na tym etapie ładunków. AH-1 przed żołnierzami przyszłości został wysadzony. Na koniec ucieczka skradzioną ciężarówką do helek i evac.
Moim zdaniem wszystko fajnie tylko:
-Kamil trochę pierdolił głupoty jak ripso na JO
-Marksmani mieli zostać na swojej pozycji w pięknym domku po czym pojawili się gdzieś w mieście i do nas dołączyli z czapy.
-Missionmejker przesadził misję (np. za mało ładunków aby wykonać wszystkie zadanka).
-Na zapytanie skąd przybyli żołnierze przyszłości miszynmejker odpowiedział "Błąd Matrixa" )))
-Musiałem pójść AFK w głupim miejscu, sorki :/
Pozdrawiam
GOLEM
Ogólnie brak hałasu na radiu poza krzykami pełnych emocji Bona )))
Pierwszy cel (HVT) przeszedł wspaniale i idealnie... Prawie gdyż zaskoczył nas patrol, który mało intuicyjnie lecz skutecznie lazł tuż za pierwszym tą samą trasą, ale i tak połowa wroga w okolicy miało walkmeny z słuchawkami w uszach albo myśleli, że to kolejne normalne rozstrzelanie heretyków, więc parę strzałów wrogiego kałasza nie ruszyło wszystkich. Cel wykonany i "fani kiełbasek" w drodze powrotnej nie zaalarmowani sytuacją na wszelki wypadek poszli spać.
Drugi cel F-2.
Z HVT pojechaliśmy korytem rzeki pod główną drogę miasta wychodzącą na północ i opuściliśmy nasze przerośnięte tacticool quady z rurkami PCV. Po drodzę omijaliśmy sobię grzecznie wroga i weszliśmy do pięknego budynku na skarpie wzgórza. Przeprowadziliśmy rozpoznanie i przedostaliśmy się -prawie po cichu- do F-2. Eliminując z sukcesem patrol i z niekoniecznie potrzebnie Land Rovera. Powiedziałem, aby go rozstrzelać jak będzie bezpośrednio blisko, ale i tak poleciały serie. Zdarzył mi się AFK dłuższy w środku wrogiego miasta za który przepraszam, ale było to sprawa pilna.
Trzeci cel F-1.
Do F-1 szliśmy po cichutku omijając pat®ole i twierdze SkyNetu z terminatorami przyszłości, którą był meczet. Zostaliśmy zaskoczeni przy samym F-1 przez 2 patrole, ale na szczęście tylko ja zostałem lekko ranny dwa razy. Okazało się na F-1, że była tam pomoc humanitarna, ale my znamy terrorystów i zostawiliśmy ładunki pod ich przykrywkę.
Czwarty cel - lotnisko oraz cel dodatkowy - grady.
Wracaliśmy tą samą drogą z F-1 co przyszliśmy, a po drodze zaczął jeździć po naszej okolicy T-55, który trochę nas straszył, no ale. Później dostaliśmy się w okolice budowy obok lotniska, które uważałem za strategiczny punkt (gdyż widać z niego całe lotnisko). Lecz pomysł padł po tym jak się okazało, że przeciwnika jest więcej w okolicy, dlatego poszliśmy przez zabudowania i wtedy stała się tragedia. Zginął Janusz i ja z ręki żołnierza przyszłości, który stojąc metr od Janusza splunął mu w twarz tak, że się przewrócił i rozbił głowę, a mnie rozstrzelał z automatu. Po tym jak zostałem z Januszem wyrzucony do śmieci (czarny worek na zwłoki) drużyna się nie poddała i ruszyła na lotnisko po drodze wykonując cel dodatkowy z gradami, mimo iż brakowało już na tym etapie ładunków. AH-1 przed żołnierzami przyszłości został wysadzony. Na koniec ucieczka skradzioną ciężarówką do helek i evac.
Moim zdaniem wszystko fajnie tylko:
-Kamil trochę pierdolił głupoty jak ripso na JO
-Marksmani mieli zostać na swojej pozycji w pięknym domku po czym pojawili się gdzieś w mieście i do nas dołączyli z czapy.
-Missionmejker przesadził misję (np. za mało ładunków aby wykonać wszystkie zadanka).
-Na zapytanie skąd przybyli żołnierze przyszłości miszynmejker odpowiedział "Błąd Matrixa" )))
-Musiałem pójść AFK w głupim miejscu, sorki :/
Pozdrawiam
GOLEM